Sunday 23 September 2007

Dzień na Portland Bill


Bardzo przyjemny dzień na półwyspie Portland Bill z Thomasem Ekiertem, pomimo, że początkowo było pochmurnie. To kultowy teren, choć pechowo trafiliśmy na wyjątkowo spokojny dzień. Zero migracji na morzu, jakieś głuptaki i kormorany czubate, nic więcej (już następnego dnia nad morzem wrzało - dziesiątki wydrzyków i brzyków...) , za to wróblaki ostro nam nad głowami leciały w stronę Francji. Stada świergotków, pliszek, sporo białorzytek i innego drobiazgu.

Młoda białorzytka ssp. leucorhoa


Dopiero na zdjęciu udało się zauważyć obrączkę - jakaś lokalna, brytyjska.
Na półwyspie jest obserwatorium ptaków, gdzie się obrączkuje cały rok, notują też wszystko co widzą. Można zabookować sobie niedrogi nocleg i wziąć udział w obrączkowaniu. Jest tam też świetnie wyposażona księgarnia przyrodnicza z przemiłą starszą panią, która sprzedaje książki po niższych cenach niż okładkowe - polecam!

Było i słońce. Widok ze skarpy na miasteczko Fortuneswell i piaszczystą kosę łączącą półwysep z lądem.


Wodopijca świergotek nadmorski


Ten niebrzydki przecież motyl nazywa się u nas szlaczkoń sylwetnik... bleee! - przepraszam, jaki koń!? Przykro stwierdzić, ale stokroć razy ładniejsza jest nazwa angielska, poprostu Clouded Yellow. Polskie nazewnictwo motyli jest mocno odhumanizowane, tak jakby nazwy nadawał nie pełen zachwytu przyrodnik, tylko manufakturnik znudzononogłowy.

Monday 10 September 2007

Burza w Ujściu Wisły

Przyjazd na Ujście przed świtem, ostre cięgi od kilkunastominutowej ulewy, bieg i jazda po 2 herbaty w najbliższej otwartej knajpie, znowu jakby słońce, więc jazda spowrotem w mokrych gaciach, butach i czym-tam jeszcze. Opłaciło się.








Bardzo ładna obserwacja ogólnie. Mewka nie siedziała na łasze czekając całymi dniami, aż ktoś ją zauważy. Wypatrzona z bardzo daleka po godzinach skanowania horyzontu, po kilku manewrach przyleciała na pobliską łachę, siadła na minutę, może dwie. Zaskakująco krótko odpoczęła i przeleciała niemal nad głowami dając okazję do strzałów. Ruszyła w stronę Gdańska, siadła na chwilę na morzu i tyle ją widzieliśmy.
Obecnie jest ostro twitchowana przez chyba już setki osób z całej Polski. Napewno czuje się słabo na ich widok, kręci jej się w głowie, nie ma czasu na żerowanie i dlatego z pewnością niedługo padnie... ;)))


Tego dnia ponadto: 3 płatkonogi, perkoz rogaty, 2-3 dalekie wydrzyki, mało siewek (piaskowce, kanuty, śniade, alpinki itp), trochę mew małych i parę rybitw czarnych, 2 bieliki, kobuz, estoński plastik i blacha na zdechłej argentynie. A przede wszystkim fantastycznie dynamiczna pogoda, świetne chmury i udane spotkanie ze znajomymi - dzięki wielkie Adam, Wojtek i Piotrek!



Dziki w Ujściu Wisły, dodajmy najlepszym ptasim wrześniowym terenie w Polsce, popisały się ostro: żadnej lunety, siatki ambitnie wzięte, za to obrączek brak! Dobrze, że chociaż lornetki mieliśmy...

... i takie ptaki w nagrodę powinniśmy oglądać cały dzień, a nie obrożną.

Monday 20 August 2007

To wcale nie takie łatwe...

... znaleźć paredziesiąt minut czasu, by odgrzebać zdjęcia, pozmniejszać je i wrzucić na tego w końcu pobocznego bloga. Ale coś tu będzie wkrótce, obiecuję.

Friday 27 July 2007

juz za chwileczke, juz za momencik...

Dziecko płacze, żona marudzi, szef zawraca głowę... ale może już wkrótce będzie tu coś z lipcowego wyjazdu do Polski

Friday 6 July 2007

Przez płotki

Różne z ostatnich dni

Miłek jesienny, Adonis annua (całkiem trafne angielskie Pheasant's Eye, oznacza 'oko bażanta'). Jest nieco innym gatunkiem niż polski odpowiednik, miłek letni (Adonis flammea) i dużo rzadszym. Ginie jak większość chwastów pól uprawnych wraz z każdym rokiem intensywnego rolnictwa.

Polowiec szachownica - w Polsce pospolity, na Wyspach coraz częstszy i rozszerza zasięg na północ, czemu skutecznie sprzyja ocieplanie się klimatu.

Samica wypłosza z pokarmem dla młodych, czekająca aż natrętny pstrykacz sobie pójdzie. W ubiegłorocznej Kornwali to rzadki widok (tylko 38 terytoriów!), a w Wiltshire gatunek ten śmiało dorównuje najlepszym polskim zagęszczeniom.

Orkney - post retrospektywny

Pod pretekstem pomocy w bliźniaczym projekcie RSPB udało mi się wyskoczyć na 9 dni na Orkady. To małe, dość płaskie, nudne i biedne rolnicze wysepki na samej północy Szkocji (zob. mapka). Jednak wybrzeże tych wysp, a zwłaszcza górzysta wyspa Hoy, o mocno skandynawskim charakterze, pozostawia niezapomniane wrażenia.

Zamek Balfour na wysepce Shapinsay, wraz z całą posiadłością, portem, wioskami, zasadzonym lasem (jedynym na wyspie), został zbudowany w połowie 19. wieku przez ekscentrycznego bogacza z rodziny Balfour. Obecnie przejęty i prowadzony jest przez Polaka, niejakiego kapitana Tadeusza Zawadzkiego. Ta wysepka to naprawdę koniec świata.

Scottish breakfast explained: tak jak English breakfast, tylko, że podawane w Szkocji... ;) z dodatkiem białej kaszanki w kiszce baraniej, czyli już typowo szkockim haggis. Poza tym skład standardowy - wszystko smażone: kiełbaski, jaja, bekon, pieczarki, pomidory, fasolka w sosie pomidorowym, do tego grzanki, no i kawa. Jakby komuś było mało, to biały lub czarny pudding (gęsta czerninka) czeka na chętnych. Nic dziwnego, że po takim kopniaku w żołądek, następny większy posiłek jest nie wcześniej niż o 7. wieczorem.

Klify na wyspie Hoy, w okolicy słupa skalnego Old Man.

Skuy patrolują kolonie na klifach i wydzierają pokarm (głównie ryby) innym ptakom powracającym z morza do gniazd ze strawą dla piskląt.

Zając bielak, nie poraża swą bielą o tej porze roku. W Szkocji jest w tym roku inwentaryzacja i ten powyżej jest dotąd zaledwie drugim stwierdzeniem na całej wyspie Hoy.

Kulik wielki, to po ostrygojadzie najczęstsza siewka na Orkney, nierzadko liczniejsza nawet niż skowronek, czy świergotek łąkowy (poniżej).
Cytrynowy gość ze wschodu, oj, nie jest to częsty widok tutaj na samej północy Szkocji.