Monday 10 September 2007

Burza w Ujściu Wisły

Przyjazd na Ujście przed świtem, ostre cięgi od kilkunastominutowej ulewy, bieg i jazda po 2 herbaty w najbliższej otwartej knajpie, znowu jakby słońce, więc jazda spowrotem w mokrych gaciach, butach i czym-tam jeszcze. Opłaciło się.








Bardzo ładna obserwacja ogólnie. Mewka nie siedziała na łasze czekając całymi dniami, aż ktoś ją zauważy. Wypatrzona z bardzo daleka po godzinach skanowania horyzontu, po kilku manewrach przyleciała na pobliską łachę, siadła na minutę, może dwie. Zaskakująco krótko odpoczęła i przeleciała niemal nad głowami dając okazję do strzałów. Ruszyła w stronę Gdańska, siadła na chwilę na morzu i tyle ją widzieliśmy.
Obecnie jest ostro twitchowana przez chyba już setki osób z całej Polski. Napewno czuje się słabo na ich widok, kręci jej się w głowie, nie ma czasu na żerowanie i dlatego z pewnością niedługo padnie... ;)))


Tego dnia ponadto: 3 płatkonogi, perkoz rogaty, 2-3 dalekie wydrzyki, mało siewek (piaskowce, kanuty, śniade, alpinki itp), trochę mew małych i parę rybitw czarnych, 2 bieliki, kobuz, estoński plastik i blacha na zdechłej argentynie. A przede wszystkim fantastycznie dynamiczna pogoda, świetne chmury i udane spotkanie ze znajomymi - dzięki wielkie Adam, Wojtek i Piotrek!



Dziki w Ujściu Wisły, dodajmy najlepszym ptasim wrześniowym terenie w Polsce, popisały się ostro: żadnej lunety, siatki ambitnie wzięte, za to obrączek brak! Dobrze, że chociaż lornetki mieliśmy...

... i takie ptaki w nagrodę powinniśmy oglądać cały dzień, a nie obrożną.

No comments: